Dzisiaj historia pewnego szalika, dostałam go z jakieś 10 lat temu długo leżał w szafie, a to kolor mi nie odpowiadał, a to za kudłaty, a to za cienki i za długi. Miałam go oddać razem z innymi ciuszkami, ale stwierdziłam że jak się uda go spruć to zrobię sobie szaliczek po swojemu.... i jak widać na załączonym zdjęciu.... udało się :)
ale oczywiście ręce się już rwały do tej włóczki i zrobiłam kawałek:) szalik będzie lekki, ciepły i kudłaty :))
Ps. myślałam, że maszynową robotę pruję się źle .... ale nie było tak
strasznie :))
i wychodzi fajnie. Ja narazie czekam na wloczke, moze zrobie jakis szaliczek. Kiedys moze skusze sie i na taka "włochata" wloczke, ale narazie poprobuje na zwyklej:)
OdpowiedzUsuńBędzie fajny! ja mam z takiej czapkę i jest spoko!
OdpowiedzUsuńPowodzenia, na pewno się uda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I w dodatku w moim ulubionym kolorze:)) A propos prucia... mam już dwa kartony róznych rzeczy do sprucia i jakoś nie mogę się za to zabrać:)
OdpowiedzUsuńDokładnie taką "trawkę" ma w swojej ofercie włóczek firma Opus. Szalik zapowiada się cudnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJuż widać, że szaliczek będzie fajny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jejku jaki fajny będzie :)
OdpowiedzUsuń